piątek, 31 sierpnia 2012

Z lotniska w Kijowie

Po spedzeniu 10 godzin na lotnisku w Alma-Acie i 5-godzinnym locie dotarlismy na lotnisko w Kijowie. Tym samym nasza azjatycka przygoda konczy sie... Pozostala jeszcze ostatnia prosta - lot do Warszawy. Do zobaczenia! Liczymy na powitalny tlum na Okeciu;)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Z bazy w Karakoł

Po 8 cudownych dniach w górach - pokonywaniu przełęczy w śnieżycy, goniących nas burzach, przeprawianiu się konno przez rzekę dotarliśmy z powrotem do Karakoł, gdzie rzuciliśmy się na kurczaka z rożna :). Jutro rozpoczynamy podróż powrotną z przystankiem w Biszkeku.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wreszcie góry

Po przejechaniu ponad 2 tys. kilometrów wreszcie ruszamy w góry! Na początek 15 km po polnej drodze w pełnym słońcu, ale nie jest źle bo mamy konia i dwóch Kirgizów do pomocy:) Do usłyszenia za 9 dni!

niedziela, 19 sierpnia 2012

Osh

Zgodnie z planem 19 sierpnia w Taszkiencie nieco zmnijeszył się skład wyprawy. Z uwagi na studia Tomek wrocił do Warszawy. Pozostała ekipa ruszyła w dalszą podróż do Kirgistanu. Po przekroczeniu granicy uzbecko- kirgiskiej, gdzie opalone dziewczyny podrywali wszyscy celnicy, zjedliśmy w ciemnościach pierwszy od śniadania posiłek- arbuza. Po dłuższej chwili oczekiwania na wspołpasażerów minibusa z Osh ruszyliśmy w 10-godzinną upojną drogę do Biszkeku.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Zmiana planow - ruszamy do Taszkientu!

Spieszymy doniesc, ze z powodow ekonomicznych i braku umiejetnosci wydluzenia doby, zmienilismy trase naszej podrozy. Transport do Khivy okazal sie byc bardzo drogi. Dodatkowo z powodu remontow droga trwa ponad 9 godzin (share taxi, bo marszrutka ok. 13!) Podjelismy zatem decyzje o wymianie wczesniej kupionych biletow (na szczescie bez wiekszych kosztow) i dzis o 20 wsiadamy w nocny pociag do Taszkientu, do ktrego dotrzemy jutro rano. Do Khivy zatem bedziemy musieli wrocic innym razem:) A jutrzejszy dzien spedzimy w stolicy Uzbekistanu.
Dzisiejszy dzien uplywa nam leniwie. Mamy nadzieje, ze przed upojna nocna podroza uda nam powtorzyc kolacje z pierwszego wieczoru w Bukharze i zjesc szaszlyki:)

środa, 15 sierpnia 2012

Kilka zdjec z Bukhary

https://picasaweb.google.com/115703974805235100678/15Sierpnia2012?authuser=0&feat=directlink

Bukhara

Od wczoraj jestesmy w Bukharze. Mamy wrazenie, ze jest 50 stopni! Mimo to staramy sie dzielnie zwiedzac. Przyjelismy strategie zwiedzania 9-12 i 17-20. W miedzyczasie spimy w klimatyzowanych pokojach (w ktorych non stop wysiada prad) i wcinamy owoce. Bukhara zrobila na nas znacznie lepsze wrazenie niz Samarkanda. Ma historyczny klimat, a zabytki nie sa odrestaurowanymi muzeami tylko czescia tetniacego zyciem miasta. Wczoraj zjedlismy fantastyczna kolacje zlozona przede wszystkim z wielkich szaszlykow:)
Dzisiaj po nieudanej probie wejscia na minaret i zabytkowa wieze cisnien, zadni wrazen i widokow przejechalismy sie mlynskim kolem a'la London Eye w wesolym miasteczku. Urzadzenie pamietajace Stalina zaspokoilo nasza potrzebe adrenaliny. Wieczorem planujemy wejsc jeszcze do zabytkowej twierdzy Ark. Bedzie to wymagalo chwili negocjacji ze straznikiem, bo jest zamknieta, ale mamy nadzieje, ze damy rade:) Jutro rano wyruszamy do Khivy. Zapowiada sie epickie 10 godzin przez pustynie:)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Kilka zdjec z Samarkandy





Samarkanda

Powoli konczymy trzydniowy pobyt w Samarkandzie. Sobota minela na odpoczynku, przystosowywaniu sie do nowej rzeczywistosci (czyt. mycie), zalatwianiu biletow na dalsza podroz i spacerach po miescie. Dzien zakonczylismy w lokalnej, tradycyjnej knajpie poleconej przez gospodarza hostelu - mialo byc trzy kilometry na piechote, wyszlo dwa razy tyle. O latarniach na ulicy mozna bylo tylko pomazyc:)
Niedziele przeznaczylismy na zwiedzanie. Przed poludniem: Registan, park Novoi, Siob Bazar. Potem, w najgoretszej czesci dnia, przerwa na salatke, lepioszki, winogrona i melona. Po poludniu: Meczet Bibi-Khanym, Aleja Mauzoleow Shah-I-Zinda, Obserwatorium Ulug Bek.
Teraz spakowani i z brzuchami pelnymi winogron szykujemy sie do spaceru po Starym Miescie. Planujemy m.in. zobaczyc Mauzoleum Timura. O 1.30 wsiadamy w nocny pociag do Bukhary gdzie dotrzemy o 7 rano.

sobota, 11 sierpnia 2012

Zdjecia





Porcja wiesci prosto z Samarkandy

Kochani, udalo nam sie dorwac do internetu wiec spieszymy doniesc Wam nieco wiecej wiesci:)
Zaczniemy chronologicznie. Po calodniowej podrozy przez Tadzykistan, niezliczonymi srodkami transportu, droga przez przelecz 3 tys. metrow (o asfalcie mozna bylo tylko pomarzyc), dotarlismy wreszcie w wyczekane gory. Gory Fanskie okazaly sie byc przepiekne! Szmaragdowe jeziora, osniezone szczyty, w dzien piekne slonce, w nocy rozgwiezdzone niebo. Jedynie wszechobecne pasterstwo zrobilo swoje i kazdy przeszedl nieuniknione problemy z zoladkiem. Z uwagi na wyjatkowo obfite w tym roku opady sniegu i przymuswy dzien rekonwalestencji zmodyfikowalismy nieco nasza trase. Najwyzszym punktem naszej wyprawy byla przelecz Alaudin (3800 m.n.p.m.).
Po zejsciu z gor w wyludnionej radzieckiej bazie turystycznej udalo nam sie zalapac na nieco sportowych wrazen - na wielkim plazmowym telewizorze ogladalismy konkurs podnoszenia ciezarow na kanale Turkmenistan sport:)
Kolejny dzien spedzilismy w goscinie w domu zaprzyjaznionego kierowcy marszrutki w Artuch. Po kilku godzinnej uczcie, ktora rozpoczela sie od slodyczy i owocow, a zakonczyla tradycyjna potrawa plov, ledwo udalo nam sie wstac od "stolu" aby przeniesc sie na prygotowane dla nas poslania. Noc pod koldrami ze skor byla niestety krotka - o 5 rano wyruszylismy w droge powrotna do Uzbekistanu. Z zaprzyjaznionym kierowca rozstalismy sie niedaleko granicy.
Po jej przekroczeniu tradycyjnie wpadlismy w sidla taxowkarzy. Wprawieni juz w targowaniu (brawa dla pary JJ) za rozsadna cene dojechalismy do Taszkientu, gdzie blyskawicznie podjelismy decyzje aby jeszcze tej nocy dotrzec do Samarkandy. Do tego pomyslu nie zniechecil nas nawet dworzec obstawiony policja, na ktory wejsc mozna jedynie po licznych kontrolach i przeswietleniu bagazu. Niecale 4 godziny snu w pociagu i drugie tyle na dworcowej lawce okazaly sie jednak strzalem w dziesiatke. W Samarkandzie blyskawicznie trafilismy do przemilego hostelu na pyszne sniadanie. Zaraz ruszamy w miasto. Zdjecia wkrotce!    

środa, 8 sierpnia 2012

Z bazy Artuch Alpager

8 dni wędrówki po przepięknych górach: Kulikalon - Alaudin - Mutnoye - Laudan - Kulikalon. Teraz usiłujemy przystosować się do cywilizacji :) - mycie, pranie, olimpiada na plaźmie na kanale Turkmenistan sport, plov w brzuchach!

środa, 1 sierpnia 2012

Ruszamy w góry

Wczorajszy dzień spędziliśmy w 7 środkach transportu i osiagnęliśmy mistrzostwo w targowaniu się! Noc krótka, ale za to w łóżkach i z łazienką :). Teraz, po śniadaniu nad strumykiem, ruszamy z bazy nad Artuch w kierunku Jeziora Kulikalon.

wtorek, 31 lipca 2012

Uzbekistan/Tadżykistan

Po 3.5-godzinnej doprawie na lotnisku w Taszkiencie, pysznym śniadaniu na bazarze i ekspresowym transporcie, siedzimy na granicy uzbecko-tadżyskiej. Cel na dziś - jeszcze 700km przez przełęcz na wysokości 3 tysięcy km. Liczba przespanych godzin tej nocy = 0.

niedziela, 29 lipca 2012

Tymczasem w odległej galaktyce...

Krajobraz dość podobny...



Pakowanie trwa

Pakowanie trwa! Jedną, drugą, trzecią, czwartą, piątą godzinę i końca nie widać. Co gorsza, rzeczy w plecaku nie przybywa, bałaganu nie ubywa, lista brakujących elementów rośnie, a jedyne co póki co ubyło to jedna z czekolad przeznaczonych na trekking.